DUST f
Na drugim swoim albumie zatytułowanym „Hard Attack” muzycy zespołu Dust w zasadzie niczego nie zmieniali. Nie silili się na jakąś radykalną zmianę w sensie stylistyki i obranej na pierwszej płycie swojej muzycznej drogi. Muzyka oscyluje w granicach rocka i hard-rockowego grania. Już pierwsze kompozycje na płycie charakteryzują się cięższym charakterystycznym dla hard rocka motywem. Jak chociażby „Pull Away/So Many Times”, gdzie oprócz typowej dla hard rocka partii sekcji rytmicznej mamy bardzo ciekawa zmianę rytmu i przejście do rockowej ballady. Ten manewr pojawia się kilka razy podczas utworu. Dodatkowym smaczkiem jest genialna gra na gitarze basowej Aaronsona. Z kolei hard rockowe brzmienie muzyki utrzymane jest również w drugim utworze zatytułowanym Walk „In The Soft Rain”, gdzie połączenie gry na gitarze elektrycznej i gitarze akustycznej jest niezwykle ciekawe. „Thusly Spoken”, to z kolei przepięknie zaaranżowana ballada z fortepianem, organami Hammonda w tle oraz kwartetem smyczkowym zaaranżowanym przez wspomnianego wcześniej Larry`iego Wilcoxa. Z niezwykłym wyczucie zagrany jest ten utwór. Na „Learning To Die” wracamy do mocniejszego, niemal heavy metalowego grania z niemal wykrzyczanym wokalem Wise. Hard-rockowe tempo zostało utrzymane także w kompozycji zamykającej pierwszą stronę winylowego albumu „All In All”, gdzie po raz kolejny Aarnson i Bell pokazali na czym polega spójna i wirtuozerska gra sekcji rytmicznej. Druga strona płyty nieco zaskakuje spokojniejsza kompozycją. Tym razem „I Been Thinking” to niemal kompozycja country, której ten charakter nadaje gra Wise na gitarze typu slide. Po spokojniejszych dwóch minutach artyści proponują kolejne 2 minuty i 42 sekundy hard rockowej jazdy. Kompozycja „Ivory” utrzymana jest w szybkim tempie niemal jak to potrafili robić muzycy Hawkwind! W kolejnym utworze wracamy do stylistyki country rock i tego typowego dla amerykańskich rockmanów nawiązania do prerii i życia w siodle. O tym opowiada utwór „How Many Horses” utrzymany co prawda w rockowym stylu, ale z domieszką muzyki country. Na szczęście muzycy w kompozycji „Suicide” wracają do muzyki, którą wykonywać potrafią najlepiej. Mocne riffy gitary Wise`a, świetna współpraca basu Aarnsona i perkusji Bella, to miód na uszy wszystkich fanów nie tylko amerykańskiego rocka. Po wydaniu albumu niestety muzyka nie dotarła do wielu fanów i rozgłośni radiowych, a do tych co dotarła potraktowali dzieło zespołu Dust zbyt obojętnie, by wytwórnia, mimo gotowego już materiału muzycznego na trzeci album, uwierzyła po raz trzeci i zrealizowała kolejna płytę. Nie pomogła także ciekawie zaprojektowana przez legendarnego grafika science fiction Franka Frazetty szata graficzna.