Zatem część trzecia oprócz długiej jednej tylko kompozycji zatytułowanej „My Ty She” (ponad 75 minut muzyki) posiada także króciusieńką jedynie trzy i pół minutową kompozycję tak zwaną bonusową „Schauer der Vorwelt”. Tradycją tego genialnego cyklu muzycznego jest fakt zaangażowania przez Klausa Schulze sprawdzonych i cenionych przez Mistrza muzyków, z którymi udało się wyśmienicie współpracować na wcześniejszych albumach. Zatem słuchając tej wykwintnie przygotowanej muzyki słychać flet i skrzypce Thomasa Kagermanna, subtelnie brzmiącą i mistrzowsko wplecioną elektroniczne nuty wiolonczelę Wolfganga Tiepolda, a także unikatowo wprowadzone tym razem także dźwięki oboju, którym w sposób nie rzucający się natrętnie w ucho posługiwał się podczas nagrań Tobias Becker. Jego partia oboju w „My Ty She” po prostu urzeka delikatnością i subtelnością. Zresztą Tobias Becker to także muzyk, który doskonale radził sobie grając na instrumentach klawiszowych, choć jego dorobek płytowy to zaledwie jeden album wydany w 1992 roku zatytułowany „Oboephonia”, to trzeba, ze jako muzyk sesyjny świetnie się sprawdzał, nie tylko podczas nagrań u Klausa Schulze. W tej jednej z dłuższych suit skomponowanych przez Klausa Schulze ponownie cudownie zaplanowano partie wokalne. I ponownie wokalem zajęli się artyści, których z bardzo dobrej strony poznaliśmy we wcześniejszej twórczości Mistrza. Ponownie piękną czasami silną z wyraźnym przekazem twórczym, a czasami delikatną wokalizą obdarzyła nas Julia Messenger. To właśnie wokalistka z Australii nadaje ten główny motyw wokalny całej kompozycji. Thomas Kagermann i Tom Dams doskonale sekundują Julii Messenger, poszerzając wokalny przekaz utworu. Natomiast świetnie skonstruowane i cudownie brzmiące dialogi wokalne pomiędzy Messenger i Kagermannem są po prostu genialne.
Ballett nr 3, czyli "My Ty She"
- Szczegóły
- Andrzej Kusy
- Kategoria: Płyty - recenzje
- Odsłony: 498