20220330 213134
Album zatytułowany "Space Shanty" ukazał się pod koniec maja 1972 roku (choć niektóre źródła podaja dokładną datę 2 czerwca). Premierowe wydawnictwo zespołu Khan zawiera sześć rozbudowanych kompozycji, jednak w porównaniu z płytą „Arzachel” słychać wyraźny postęp. Ciągle młodzi muzycy tym razem zaprezentowali bardziej uporządkowaną pod względem stylistycznym i aranżacyjnym muzykę. Utwory coraz więcej zawierają muzyki spod znaku hard rocka i tworzącego się wtedy nowego nurtu w muzyce - progresywnego rocka, ale za to zaproponowano mniej psychodelii i jamujących zakończeń poszczególnym utworów. Już otwierający album utwór „Space Shanty (Inc. The Cobalt Sequence And March Of The Sine Squadrons)” jest ukłonem w stronę hard rockowego grania, którego nie powstydziłyby się tuzy tego stylu. Natomiast zmiana tempa oraz partie organów i czelesty w wykonaniu Dava Stewarta, utwierdzają nas w przekonaniu, że muzycy tworzą coś nowego, nowy rodzaj muzycznej ekspresji. Wspaniale się słucha tych przepięknie skomponowanych dialogów partii organów Stewarta i gitary Hillage`a. To jeden z tych muzycznych przysmaków, których chciałoby się słuchać bez końca. Kolejna kompozycja „Stranded” kreuje piękny muzyczny pejzaż, z delikatnym dźwiękiem gitary klasycznej oraz nie wcinającymi się uporczywie na pierwszy plan klawiszami oraz niepozornie, ale pięknie zagraną partią sekcji rytmicznej (Greenwood!). I to niezwykle dopieszczone zakończenie! Podobnie pejzażowo zaczyna się kolejny utwór na płycie. „Mixed Up Man Of The Mountains” (jedyna kompozycja na płycie do której swoją rękę przyłożył Greenwood), jednak potem znowu zespół Khan nas zaskakuje zmianą rytmu i stylistyki. Od 50 sekundy zaczyna się hard rockowa jazda, która trwa do ostatnie siódmej minuty z sekundami z przystankami na ciekawie opowiedziane fragmenty z pogranicza psychodelii i jazz rockowych brzmień. „Driving To Amsterdam” chyba najciekawsza kompozycja na płycie, gdzie jazz rockowa konwencja z minuty na minutę ustępuje progresywno-rockowej stylistyce. Tutaj naprawdę dużo się dzieje! Początek utworu „Stargazers” jawi się co prawda z psychodeliczną werwą, ale potem muzyka przechodzi w bardziej stonowane dźwięki z piękną partią solowej gitary Hillage`a, by znowu zapętlić się w psychodelicznej, ale naprawdę w bardzo ciekawie zaaranżowanej konwencji. Ostatnia kompozycja „Hollow Stone (Inc. Escape Of The Space Pilots)” jest potwierdzeniem stylu i dużych możliwości poszczególnych członków zespołu, gdzie wpływ hard rocka i chęć podążania progresywno-rockową drogą jest niezwykle widoczny. Płyta zespołu Khan "Space Shany" jest obecnie zaliczana do rarytasów muzyki rockowej, a muzyka na niej zawarta jest po prostu genialna.
Andrzej Kusy