hellhavennowa
„Anywhere Out Of The World” to trzeci album HellHaven wydany w 2017 roku przez Pronet Records. Długi, trwający nieco ponad godzinę materiał pokazuje zespół z dojrzałej strony. Muzycy wypracowali własne, bardzo bogate i oryginalne brzmienie. Trudno jest jednoznacznie zaklasyfikować twórczość HellHaven, ale z pewnością zawiera ona sporo elementów progresywnych, metalowych i etnicznych.

Utwory na „Anywhere Out Of The World” są w większości długie i rozbudowane, z wyjątkiem „21 Grams”, który jest instrumentalną miniaturą. Panowie lubują się we wzniosłych, majestatycznych formach („Ever Dream This Man?”, „First Step Is The Hardest”, „Overview Effect”, czy „The Dawn & Possibility Of An Island”), ale odrobina patosu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, tym bardziej, że tu to po prostu bardzo pasuje. Atmosferę dodatkowo podbija emocjonalny i zróżnicowany wokal Sebastiana Najdera, który operuje głosem od spokojnego śpiewu, przez krzyk, po regularny growl. Utwory na ostatniej jak do tej pory płycie HellHaven zostały bardzo bogato zaaranżowane, w czym niewątpliwie pomogli muzycy udzielający się gościnnie. Na albumie usłyszymy w dwóch utworach partie trąbki, na której zagrał znany z zespołu Piersi Erwin Żebro, a w „Res Sacra Miser” zaśpiewała Edyta Szkołut z Nonamen. Dodatkowo, w „Ever Dream This Man?” słychać w tle ukulele, na którym zagrał Sebastian Najder, a już zupełną egzotyką (choć swego czasu mocno uprawianą przez zespoły nu-metalowe) są skrecze, które ozdobiły „On Earth As It Is In Heaven”. Skoro już jesteśmy przy egzotyce, warto wspomnieć o mocno wyróżniającym się na albumie utworze „They Rule The World”. Tu najsilniej słychać wpływy muzyki etnicznej – charakterystyczna rytmika i zaśpiewy oraz melodia, która kojarzy się z Bliskim Wschodem. Omawiając aranżacje, muszę wspomnieć też o solówkach gitarowych, których na płycie jest mnóstwo, czasem po kilka w jednej kompozycji. Są dość zróżnicowane, niektóre krótkie, jakby tylko zapowiadające te następne, dłuższe i bardziej rozbudowane.

„Anywhere Out Of The World” jest albumem ze wszech miar udanym. W poszczególnych utworach dużo się dzieje, są ciekawie rozwijane i zazwyczaj bardzo dynamiczne. Energia zespołu jest zaraźliwa, dlatego nie da się nudzić przy tej muzyce. Niestety trzy lata to dość długo, dlatego pozostaje mieć nadzieję, że HellHaven planuje rychły powrót fonograficzny.

Gabriel Koleński