Niemal od samego początku zespól Dust z Nowego Jorku był postrzegany jako wielki talent i nadzieja amerykańskiego rocka. Trzech młodych muzyków już na starcie swojej przygody zawodową muzyką w 1968 roku (przygody, bo trudno na razie było mówić o karierze) prezentowali doprawdy wysoki poziom artystyczny. A tymi trzema muzykami byli nastoletni Richi Wise (gitara i wokal), Kenny Aaronson (gitara basowa) oraz Marc Bell (perkusja). Niebawem do muzyków dołączył także Kenny Kerner, który odpowiadał za teksty, zajął się również sprawami organizacyjnymi zespołu, czyli był można powiedzieć menedżerem grupy jak równie producentem ich pierwszych dwóch krążków
DUST f

Album „Dust” zawierał siedem kompozycji, z których aż sześć było autorstwa spółki Wise – Kerner, a tylko jedna kompozycja, zamykająca album „Loos Goose” należała w całości i kompozycyjnie i tekstowo do basisty grupy Kenny`ego Aaronsona. W muzyce zespołu przeważają cięższe brzmienia oparte na doskonale brzmiącej sekcji rytmicznej (poziom artystyczny prezentowany już na pierwszym albumie przez basistę Kenny`ego Aaronsona i przede wszystkim świetnie panującego nad rytmem i perkusją Marca Bella był nie do przecenienia!). Oczywiście w poszczególnych utworach nie można odmówić wysokiego poziomu gry na gitarze i umiejętnościom wokalnym lidera projektu Richiemu Wise`owi, który zdecydowanie nadaje styl i prowadzi grupę po wybranej przez siebie artystycznej ścieżce. Wpływ Kenny`ego Kernera jako producenta na brzemienie muzyki zespołu Dust też było niebagatelne i razem z Wisem decydowali w jakim kierunku ma dryfować muzyka. „Stone Woman” zaczyna się niemal jak utwór country, ale potem już muzyka nabiera tempa i staje się hard rockowym, a może nawet heavy metalowym wstępem do dalszej muzycznej podróży z zespołem Dust. Kolejna kompozycja „Chasin` Ladies” potwierdza tylko muzyczną drogę grupy, serwując kolejny utwór w stylu cięższej odmiany rocka. Z kolei „Goin` Easy” to ballada ale w hard rockowym stylu, zagrana w zwolnionym tempie i ciężkim rytmie. Singlowy „Love Me Hard” to już heavy metalowa jazda na całego, w której każdy z członków grupy nie oszczędza się i daje z siebie każdy pokład energii i ekspresji. Drugą stronę winylowego albumu otwiera najdłuższa kompozycja na płycie, ponad dziwięciominutowa „From A Dry Camel”, którą można zaszufladkować jako utwór w zaprezentowany w stylu rocka progresywnego. Po wolniejszym wstępie, po około trzech minutach następuje gwałtowna zmiana tempa, a dźwięki nabierają siły i ekspresji, kierując się stylistycznie w rejony heavy metalu. Świetna kompozycja, doskonale skomponowana i zrealizowana. Mnóstwo ciekawych muzycznych rzeczy dzieje się w tym jednym utworze, bo także trzeba wspomnieć o genialnie zagranej solowej partii gitary. Tak zwana „solówka” Wise`a jest niezwykle dojrzała i świadczy o kunszcie artystycznym wykonawcy. Przedostatni na krążku „Often Shadows Felt” to niezwykle subtelne wyhamowanie rockowego pędu i pokazanie, ze zespół potrafi z wyczuciem zagrać nastrojową balladę. Ostatnia kompozycja, zamykająca album, napisana przez basistę grupy Kenny`ego Aaronsona zatytułowana „Loose Goose” to hard rockowy rock and roll, zdradzający także muzyczne zainteresowania kompozytora. Ciekawe zakończenie płyty protoplasty amerykańskiego heavy metalu!