mechanismbetween

Mechanism – Between The Words

1. I
2. All I See
3. III
4. JumpInto Flight
5. Prize For every sin
6. Between The Words
7. Abused
8. VIII
9. CountlessWays
10. X
11.Trapped

Tekst ten powinien powstać dużo wcześniej. Prawdopodobnie byłem jedną z pierwszych osób spoza bezpośredniego otoczenia zespołu, która miała przyjemność obcować z muzyką, która znalazła się na debiutanckim albumie. Muzycy udostępnili mi ten materiał około pół roku przed jego fizyczną premierą. Od tego momentu aż do dziś muzyka z Between The Worlds towarzyszy mi bardzo często. Tak więc, recenzja powinienem napisać co najmniej rok temu, tym bardziej, że nie mam nic do zarzucenia tej płycie. Mechanism powstał w Gdańsku w listopadzie 2009 roku z inicjatywy gitarzysty Michała Cywińskiego i perkusisty Adriana Łukaszewskiego. Już pierwszy poważny występ konkursowy w 2010 roku na III edycji ProgRockFestival w Redzie zaowocował główną nagrodą. Później zdarzyło im się zagrać na kilku innych festiwalach (m.in. EnMusicFestival, Battle Of Bands na Famie, OpenAir Rock Festival) i na każdym zdobywali nagrody główne bądź wyróżnienia. Największym sukcesem okazał się jednak udział w V Edycji EmergenzaFestival 2015/2016, gdzie zajęli trzecie miejsce w finale krajowym. Jeśli chodzi o dyskografię, Mechanism może się pochwalić limitowaną edycją EP-ki Prize For Every Sin z 2012 roku (trzy zróżnicowane stylistycznie) i albumem będący tematem tego tekstu czyli Between The Words.
Płyta zawiera 11 utworów, ale cztery z nich (nr 1, 3, 8 i 10) są swego rodzaju krótkimi instrumentalnymi łącznikami. Jest jeszcze tytułowa kompozycja (nr 6), fortepianowa etiuda stanowiąca jakby preludium utworu zatytułowanegoAbused. Całość jest konceptem zarówno na poziomie lirycznym, jak i muzycznym. Teksty opowiadają pewne historie i łącząc się, tworzą szerszą historię. Tytuł albumu nie jest przypadkowy, a możemy go potraktować jako wskazówkę dla odbiorcy, by szukał sensu między wierszami, słowami, interpretując ich znaczenie po swojemu. Muzyka Mechanism na Between The Words to rock progresywny, w wielu miejscach powiedziałbym nawet progmetal, ale bez zbędnych technicznych i wirtuozerskich popisów. Muzycy nie brną w tym kierunku, dostajemy za to wiele przestrzeni dzięki klawiszom, a także niemałą dawkę melodii, dzięki czemu nawet najdłuższe kompozycje nie są nużące. Gitary Michała Cywińskiego dają nam wiele wpadających w ucho, ciężkich riffów, momentami stanowią też świetne tło. Można powiedzieć, że żaden instrument nie dominuje nad innym. I tu jest jedyne moje małe zastrzeżenie do brzmienia – szkoda, że gitary nie zostały wyciągnięte nieco przed szereg, szczególnie w ostrzejszych momentach, co sprawiłoby, że płyta spodobałaby mi się jeszcze bardziej jako wielbicielowi progmetalu. Ogromnym atutem Mechanism jest głos Rafała Stefanowskiego, dawno nie słyszałem tak dobrze i rasowo brzmiącego rockowego wokalisty. Zarówno w momentach kiedy śpiewa spokojnie, jak i w tych mocniejszych jest bardzo przekonywujący. Jego barwa chwilami przypomina mi głos Scotta Stappa z Creed, szczególnie w refrenie Abused. Na słowa pochwały zasługuje również bardzo inteligentna gra sekcji rytmicznej. Artur Olkowicz (bas) i Adrian Łukaszewski (perkusja) świetnie współpracują, a każdy dźwięk jest przemyślany i w punkt. Dużą wartością materiału jest fakt, że Between The Words jest konceptem, ale doskonale słucha się także poszczególnych utworów osobno. Środkowe dziewiętnaście minut, przypadające na Prize For Every Sin, Between The Words i Abused, to zdecydowanie najlepszy fragment płyty. Pierwszy z wymienionych utworów, to najdłuższa kompozycja na płycie (ponad 9 minut). Jest tam wszystko czego moglibyśmy oczekiwać po progresywnym numerze: zmiany tempa i metrum, zróżnicowanie dynamiczne poszczególnych fragmentów, kilka wątków melodycznych, momenty lekkie, delikatne, jak również ostre, kąśliwe. To wszystko złożone w całość stanowi wizytówkę stylu zespołu, który słyszymy na płycie. Następujący po Prize… utwór tytułowy uspokaja nas delikatnymi dźwiękami fortepianu, a końcową frazę przejmuje gitara i tak zaczyna się Abused. Nigdy nie byłem na koncercie Mechanism, ale wyobrażam sobie, że ten utwór może być koncertową petardą. Świetny refren z mocnym wokalem Rafała jest bardzo porywający. Cała muzyka na tej płycie sprawia wrażenie doskonale dopracowanej i przemyślanej w najdrobniejszych szczegółach, a jest ich tak wiele, że przy każdym przesłuchaniu udaje nam się wychwycić jakiś niuans, którego wcześniej nie zauważyliśmy. Zespół jest dobrze zgrany, a fakt, że weszli do studia z zamiarem zarejestrowania dwóch numerów, a wyszli z nagraną całą płytą, świadczy o dużym potencjale i profesjonalizmie muzyków. Co więcej, do studia weszli jako kwartet, a wyszli jako kwintet. Piątym muzykiem Mechanism został w czasie sesji nagraniowej klawiszowiec Kamil Chmielowiec, którego rola na płycie jest nie do przecenienia.
Płyta została wydana własnym sumptem, ponieważ kilka miesięcy poszukiwań wydawcy zakończyło się fiaskiem, co dziwi mnie bardzo (ach… to polskie piekiełko). Mimo to wydawnictwo jest staranne i estetyczne. Za oprawę graficzną odpowiada Kobaru czyli Mariusz Kowal, który ma na koncie współpracę m.in. z takimi wykonawcami jak Behemoth, Iggy Pop, Combichrist, Vader, CannibalCorpse czy FearFactory. Materiał został zarejestrowany w Velur Studio, realizatorem był Marcin Makowiec, natomiast masteringiem zajął się Steve Corrao z SageAudio z Nashville, który już niejednemu polskiemu zespołowi pomógł. Wiem, że członkowie Mechanism traktują swą przygodę z muzyką bardzo poważnie i chcą szerzej pokazać się fanom rocka progresywnego . Mam nadzieję, że wszyscy będą mogli przekonać się o tym, o czym ja już wiem: że Mechanism to band z mocnymi papierami na grę w czołówce polskiego rocka progresywnego i progmetalu. Wiem również, że materiał na kolejny album jest już gotowy, ale na jego wydanie jeszcze trochę poczekamy, ponieważ potencjał drzemiący w Between The Words nie został jeszcze w pełni wykorzystany. Tak więc, panowie nie zasypują gruszek w popiele, co bardzo mnie cieszy i daje nadzieję na koncerty nie tylko w północnej części kraju, czego sobie i progmaniakom bardzo życzę.
Tomasz Michel