Tug Boat Zapomnij Całe Zło 2018 LP
Tug Boat – Zapomnij Całe Zło
Zespół Tug Boat powstał jedenaście lat temu w Jaśle, a płyta „Zapomnij Całe Zło” wydana latem 2018 roku jest już (choć dla wielu słuchaczy dopiero) trzecią pełnowymiarową płytą grupy. Znając wcześniejsze dokonania Tug Boat (debiutancki album „Krucha Konstrukcja Umysłowa” z 2009 roku oraz „Asystolia” z 2014) i porównując  je z obecną partią materiału, zarejestrowaną na najnowszej płycie trzeba od razu stwierdzić, że styl muzyczny, klimat utworów, pomysł na swoją muzykę pozostał  na szczęście bez zmian. Jednak co mnie najbardziej uradowało -  to fakt, że muzycy nie stanęli w miejscu i swój pomysł na zaistnienie w niełatwym przecież muzycznym świecie jeszcze bardziej rozwinęli, nie tylko pod względem poszerzenia muzycznych horyzontów, ale także poziomu własnego warsztatu. Bowiem to co słyszymy na „Zapomnij całe zło” dotyczy zespołu o ugruntowanej wiedzy kompozytorskiej i stylistycznej. Na pewno najnowsze dzieło Tug Boat nie jest moim zdaniem apogeum możliwości muzyków, ale wskazuje drogę, którą zespól z Jasła w przyszłości ma podążyć. Wydaje się, że właśnie w tych klimatach, mocnych, generalnie ciężkich brzmieniach gitar, miarowych i dynamicznych dźwięków sekcji rytmicznej (Łukasz Ochałek – perkusja, Bartek Jedziniak – gitara basowa) , zespól Tug Boat czuje się najlepiej. Ale nietaktem byłoby nie wspomnieć, że nie tylko takie klimaty rodem ze stylistyki zespołów Korn, Opeth, czy Pain Of Salvation można usłyszeć na najnowszej płycie Tug Boat. Oprócz ściany dźwięku, jaką zaproponowali członkowie zespołu między innymi chociażby w pierwszej, otwierającej album kompozycji „Początek końca//127” wspartej silnym charakterystycznym głosem Marcina Czarneckiego. Kolejna kompozycja na płycie to „Slipvola”, która jawi się niejako przedłużenie pomysłu otwierającego album utworu. Świetnie brzmi trzeci na krążku „Odbierz to co mam”, który intryguje nie tylko muzycznie, ale i tekstowo. W czwartym kawałku muzycy nieco zwolnili tempo akcji, proponując zgrabnie zaaranżowaną , instrumentalną i z wyczuciem zagraną (tak, to trzeba umieć wtopić i taki utwór w mocną, rockową konwencję, by nie popsuć  budowanej muzycznej historii – ukłony dla gitarowego kunsztu Macieja Ochałka!) kompozycję „Apus”.  Muzycy w piątej tytułowej kompozycji, do której także nagrano ciekawy teledysk, wracają do ustalonej przez siebie konwencji, mocnego uderzenia, ciężkich rytmów i mocnego wokalu. Stylistyka bezkompromisowych brzmień zaproponowana jest w kolejnych utworach. Świetnie słucha się dodajmy z narastającą ciekawością kolejnych  utworów „Bez Odwrotu”, „Podzielony”, „Kryształowy Sen”, „Ocean” (tu inna forma wokalnego przekazu Marcina Czarneckiego, nie mniej ciekawa niż na pozostałych utworach), czy niemal balladowe „Lustra”, które wieńczą to muzyczne dzieło. Niezwykle ważną rolę odgrywają także teksty, za które odpowiedzialni są Marcin Czarnecki, Łukasz Ochałek i Maciej Ochałek. Słowa w każdym utworze dotykają bardzo intymnych przeżyć i uczuć, osoby tęskniącej, odrzuconej, cierpiącej. Oprócz dziesięciu kompozycji na płycie mamy także dwa utwory bonusowe. Kompozycje „Oblivion” oraz „Satelite” nie różnią pod względem stylistycznym od pozostałych utworów, ale pokazują, że także z językiem angielskim Marcin Czarnecki nie ma problemów. Być może na kolejnej płycie Tug Boat zaproponuje teksty właśnie w tym języku? Tymczasem delektujmy się najnowszym albumem zespołu Tug Boat z nadzieją, że nie każą czekać na kolejny krążek tak długo jak dotychczas.

Karol Guber